wtorek, 19 czerwca 2012

Tenshi akuma no haikei cz.1 by Madoka Mitzusaka


Postacie:

Ciel Phantomhive<klik>
Sebastian Michaelies.<klik>
Kaname Kura.<kilk>
Akatsuki Kain.<klik>
Aidou Hanabusa.<klik>
Rima Touya.<klik>
Ruka Souen.<klik>
Zero Kiryuu.<klik>
Yuuki Kuran.<klik>
Ikuto Tsukiyomi.<klik>
Mafuyu Chizuru<klik>
Akaba Chizuru[główna bohaterka] <klik>
Shiki Senri.<klik>
Rido Kuran.<klik>

Tengoku no watashi noyakusoku no bubun wa dokodesu ka?

,,Dlaczego słońce wstaje? Jego ukazanie się powoduje w moim sercu ból. Ból ,którego nie da się od tak opisać. Czemu tak jest? Czemu za każdym razem kiedy patrze na wschód słońca czuje kłucie w sercu? Za  każdym razem kiedy patrze na nowy dzień, dzień nic dla mnie znaczący. Noc jest o wiele ciekawsza. Gwiazdy, księżyc ,niezbadane odgłosy z zewnątrz to jest o wiele ciekawsze od wchodzącego słońca nad nami. To czemu ludzie tak podziwiają wschód? Kiedy jest noc odgradzają się od ciemności światłem. Przez to wszystko staje się straszne. Gdyby pozostali w ciemnościach cienie by ich zaakceptowały, tak są ich wrogami. Wole mieć sprzymierzeńców niż wrogów.'' 

Wiatr na dworze hulał. Gałęzie drzew falowały jak maszty tysiąca statków. Słońce nieśmiałe skrywało się za swoimi przyjacielskimi chmurami. One je bez zastanowienia przykrywały jak dobrzy starzy przyjaciele znający się od wieków. Akaba nie spała swoim łóżku ,ale znów w bibliotece. Ogień już dawno przygasł ,jej czarne włosy leżały swobodnie na ciele. Palce trzymane w książce służyły jako zakładka. Postać przypominająca czarnego kota ,który zwiną się w kłębek przed mrozem i niebezpieczeństwem.
-Aka-chan wstawaj leniuchu!- Zawołał znajomy głos. Tak to głos od człowieka ,który szukał całą noc swojej zguby kiedy to na dworze wiatr razem z deszczem tańczył. Człowiek ,który kocha i nakarmi a i czasami pogłaszcze za uchem swojego pupila.Tak to na pewno musiała być Mafuyumi. Jej barwny głos wypełniał całą bibliotekę.
-Znów zasnęłam w bibliotece?- Zapytała Akaba wstając z podłogi ,aby powitać nowy dzień, dzień nic dla niej znaczący.
- A no..Znów. Aka-chan masz jakiś problem?
-Znów..-Szepnęła dziewczyna raczej do siebie ,niż do swojego towarzysza- Problem....Co?! Jaki problem?!Żadnego problemu nie mam! Z kąt ci to przyszło namyśl Myafu-chan?.
-Nie...Tylko taka głupia myśl przyszła mi na myśl. No dobra wstawaj! Mama nie może ciebie przyłapać, znów będzie krzyczeć a tego chyba nie chcesz?
-Masz rację....A Myafu-chan zaznacz stronę na ,której skończyłam. Szczerze nie pamiętam kiedy zasnęłam. Miałam nadzieje popatrzeć jeszcze jak kominek przygasza...Pech.-Po tych słowach dziewczyna jak kot po cichu zakradła się do swojego pokoju i położyła się do łóżka.,, Mama przychodzi o 9.15 mnie budzić. Dobra..Mam jakieś hmm...10 minut. Ok...'' Akaba udawała tylko ,że śpi kiedy jej mama weszła i obudziła ją . Sama nie miała najlepszego humoru. W jej oczach, niebieskich jak morze po burzy widniał smutek. Kto by przypuszczał ,że ma on uzasadnienie? Za oknem świeciło słońce od czasu do czasu wiatr kołysał liście do popołudniowej drzemki. Myafumi znudzona 'czytaniem bezsensownych książek' przez jej siostrę wyciągnęła ją na podwórze. Duży, zielony ogród toną od nadmiaru kwiatów ,które wiły się po całym obszarze. Myafumi ubrana w kremową sukienkę przepasaną białym jak lilia pasem i kokardką różową umiejscowioną na włosach a dokładniej za grzywką. Akaba w ciemnoniebieskiej sukni o niezliczonej ilości falbanek a cały strój dopełnił czarny krzyż wysadzany czarnymi diamentami leżący na jej mlecznej szyi.
-Aka-chan wyglądasz dziwnie na pewno nic ci nie jest?-Zaniepokoiła się Myafumi- To odczucie towarzyszyło jej już od rana ,ale ignorowała je.
-Niezupełnie...
-A możesz bardziej rozwinąć swoją odpowiedź ,bo kompletnie nic nie rozumiem. 
-Czuję..Czuję ,że nadchodzą czarne chmury dla naszego skrawku nieba. 
-Ty zawsze mówisz tymi swoimi słowami. Kompletnie nic nie rozumiem. Dobra koniec o wróżeniu przyszłości chodź do domu ,bo zaczyna się ściemniać.-Myafumi miała rację. Słońce ustąpiło miejsca księżycowi. Jego promienie już dawno zniknęły a noc zaczęła pochłaniać cały 'skrawek nieba'. Gdy zapadł wieczór Myafumi siedziała w bawialni. Było to jej ulubione miejsce do spędzania  jesiennych wieczorów, rodzice siedzieli koło niej rozmawiając o różnych sprawach.Akaba jak na nią przystało była w bibliotece pochłaniała książkę za książką, ale to nie było zwykłe 'pochłanianie'. Był to strach przed czymś nieznanym, odreagowanie dziwnego uczucia ,które za nic nie chciało wyjść z jej umysłu. 
Koło północy czarne chmury okryły 'skrawek nieba'. Do posiadłości Chizuru przybył niezapowiedziany gość. Był to chłopak tylko z jednym celem. Przypomnienie o tym co ma się spełnić, o tym co jest nieuniknione i trzeba się tego trzymać.Gdy tajemniczy chłopak wszedł do salonu rodzice dziewczyn przestraszyli się. Matka stłukła swoją filiżankę gdzie kila sekund wcześniej piła uśmiechnięta herbatę. Ojciec z zatroskaniem  wstał i powitał gościa ,zaprowadził go do swojego gabinetu.
-Matulu kto to jest?-Spytała zaciekawiona córka nie często odwiedzano ich a szczególnie o tej porze. 
-Myafumi proszę ciebie idź do Akaby. Jutro...jutro się wszystkiego dowiecie. A teraz idź- Blondynka zrobiła to co jej kazano. Bez najmniejszego namysłu skierowała się do ciemnej biblioteki. Otwierając drzwi starała się jak najciszej a ,żeby nie przeszkodzić swojej siostrze w czytaniu. Bardzo lubiła patrzeć na tą dziwną istotę ,która zamyśleniu czytała stronice lektury. Jej czarne włosy błyszczały w świetle iskierek a oczy płonęły z zaciekawienia. Po kilkunastu minutach istota przerwała.
-Myafu-chan co ty tu robisz? Przecież nie lubisz siedzieć w bibliotece...Zawsze jesteś w bawialni.Coś się stało?
-No właściwie to tak...Przyjechał do nas tajemniczy gość. W ogóle nikt się go nie spodziewał nawet rodzice są zaszokowani. Jestem ciekawa co go tu sprowadza o tak późnej porze, musi to być na pewno coś ważnego. I nie ,nie widziałam go. Tata wyszedł do niego i zaprowadził do gabinetu a mama kazała iść do ciebie. Jestem zła....Mogła przynajmniej powiedzieć kto to a nie ''-Myafumi proszę ciebie idź do Akaby. Jutro...jutro się wszystkiego dowiecie. A teraz idź'' czuję się jak dziecko.
-Więc jutro nam powie kto to?
-Na to wychodzi
-Nie ma potrzeby do obaw. Jutro się dowiemy kto to a teraz chodź spać jest już po pierwszej w nocy a nie mam ochoty spędzić kolejnej nocy pod rząd w bibliotece co to ,to nie!
-Co ty mówisz?!-Krzyknęła nagle blondynka do istoty- Nie rozumiesz? I w ogóle jak możesz mówić to tak beztrosko'' -Nie ma potrzeby do obaw. Jutro się dowiemy kto to...'' Ktoś w środku nocy odwiedził nas mama  stłukła filiżankę , tata stał jak słup a ty chcesz po prostu spać?! Ty się na pewno dobrze czujesz?
-Na pewno lepiej ,niż na to wyglądam-Odrzekła szorstko dziewczyna do swojej siostry. Nie lubiła jak ktoś podnosił na nią głos na dodatek bez żadnego powodu- Jeżeli masz lepszy na spędzenie bezsennej nocy do  słucham.
-Wiesz myślałam nad....Nad tym ,żeby...Żeby podsłuchać ich rozmowę-Cała zarumieniona powiedziała te słowa. Sama Myafumi była zaskoczona swoim pomysłem ,ale nie miała nic lepszego do zaoferowania swojej siostrze-Co ....Co ty na to?
- Myślisz ,że to nic złego?
-Mam taką nadzieje.
Dziewczyny po namyśle poszły pod gabinet ojca. Za dużymi oknami czaiła się noc. Gwiazdy świeciły a pełnia była przepiękna. Wrony siedziały przytulone do siebie na starym drzewie. Lekki wiaterek kołysał liście ,żeby się nie zbudziły ze snu. 
-I...I co słyszysz? Aka-chan powiesz?-Pytała ciekawa Myafumi. Nie mogła znieść myśli ,że ona nic nie słyszy a jej siostra teraz słucha nowinek.- Halo!
-Ciszej....Uciekaj idą do drzwi...Myafumi szybciej!-Myafumi już nie dawała rady biec dalej. Zmęczenie dawało jej znaki ,że trzeba iść do łóżka ,ale ona nie miała zamiaru iść spać bez dowiedzenia się kto przyjechał do nich- I co? O czym rozmawiali? Kto to był?
-Rozmawiali coś o Akademii Cross...Chłopak ma na imię Kuran Kaname...Wszystko dobrze? Zbladłaś.
-Wiesz...Wiesz kim on jest?On...On jest bardzo szanowanym szlachcicem. Podobno jego rodzice umarli jak miał czternaście lat. Właściwie on mieszka w Akademii Cross...Może chce ,żebyśmy też tam uczęszczały...
-Nie ma mowy. Tu jest mi dobrze i nigdzie nie jadę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz